Lechia Tomaszów Mazowiecki odwraca losy meczu i wygrywa 4 do 2 u siebie
Lechia Tomaszów Mazowiecki pokazała charakter i wolę walki, odwracając losy meczu z Sokołem Aleksandrów Łódzki. Mimo wczesnego prowadzenia rywali, gospodarze triumfowali 4:2, zdobywając decydujące gole w samej końcówce spotkania. To zwycięstwo potwierdza ambicje zespołu na zakończenie sezonu z wysokim wynikiem.

Emocjonujące starcie Lechii Tomaszów Mazowiecki na własnym stadionie

W niedzielne popołudnie na stadionie przy ul. Nowowiejskiej piłkarze Lechii Tomaszów Mazowiecki stawili czoła drużynie Sokoła Aleksandrów Łódzki w ramach rozgrywek Betclic I grupy III ligi sezonu 2024/2025. Mecz obfitował w zwroty akcji i emocje do ostatnich minut, a licznie zgromadzeni kibice (638 osób) nie mogli narzekać na brak sportowych wrażeń.

Spotkanie rozpoczęło się nie po myśli gospodarzy – już w 7. minucie Adam Patora wyprowadził gości na prowadzenie. Niestety, chwilę później Lechia musiała dokonać zmiany z powodu kontuzji Mariusza Rybickiego, którego zastąpił Kacper Przedbora. Mimo trudnego początku zielono-czerwoni szybko odpowiedzieli wyrównującym trafieniem Artura Dunajskiego, który wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie z rzutu rożnego.

Jednak Sokół nie zamierzał odpuszczać i ponownie wyszedł na prowadzenie dzięki indywidualnej akcji Kamila Wójcika, który po przejęciu piłki ruszył z kontrą przez całe boisko i umieścił ją w siatce. Do przerwy wynik brzmiał 1:2, a atmosfera na trybunach była gorąca.

Zwycięstwo Lechii Tomaszów Mazowiecki przypieczętowane efektowną końcówką

Po zmianie stron to gospodarze przejęli inicjatywę i szybko doprowadzili do remisu za sprawą Bartosza Zbroińskiego, który skutecznym strzałem podwyższył tempo gry. Od tego momentu Lechia dominowała na boisku, stwarzając kolejne okazje podbramkowe oraz naciskając defensywę przeciwników.

Mimo osłabienia po czerwonej kartce dla Bartosza Wodera w 76. minucie, tomaszowianie nie stracili ducha walki. W 81. minucie szczęście uśmiechnęło się do nich po niefortunnym samobójczym golu Kamila Wójcika z Sokoła, a trzy minuty później pewny rzut karny wykorzystał Mateusz Kempski, ustalając wynik na 4:2.

Ostatnie minuty to kontrola gry ze strony Lechii i skuteczne neutralizowanie prób ataku rywali mimo przewagi liczebnej gości. Trener Bartosz Grzelak może być dumny z postawy swojego zespołu, który wykazał się determinacją i umiejętnością odrabiania strat nawet w trudnych sytuacjach.


Urząd Miasta